sledzik pisze:Teraz tego próbuję, ale bardzo szybko ręka mi się męczy i mnie boli, więc zapewnę robię coś źle. A, do tej pory wibrowałam można powiedzieć całą ręką, to chyba nie jest dobre.
Całą ręką? Dobre, dobre! Właśnie tak powinno być. Od łokcia do nadgarstka ręka sobie lata.
Przy ścianie ćwicz, ponieważ chcesz aby nie bolało i się nie telepało. Czyli dokładnie o to tutaj chodzi.
Jeżeli maksymalnie rozluźnisz rękę, nic nie będzie się działo z instrumentem. Musisz po prostu odkryć ( na to rady nie ma, każdy musi znaleźć sam ) i poczuć ten luz i dobry ruch ręki. To bardzo wygodne, nic nie będzie bolało. Mnie wibracja wyleczyła z bólu, ponieważ kiedyś nie mogłam wydobyć dźwięku bez "rękościsku", gdy rozluźniłam rękę do wibracji jest o niebo lepiej :) Czasem nie mogę przestać wibrować, gdy ćwiczę intonację :P
Di1996 pisze:ja w sumie też zaczynam coś eksperymentować z tymi wibracjami, ale jak tak sobie próbuję to smyczek mi jeździ we wszystkie strony, jakieś sugestie??
Zacznij bardzo wolno. Baaardzo. Tak jak się ćwiczy piękny dźwięk, na straszliwie długich nutach tak i tutaj musisz panować nad smyczkiem. Problem jest w tym, że ręce na początku chcą działać razem. Musisz to rozdzielić. Nie wiem czy grałaś lub grasz na fortepianie, ale tam to jest bardzo charakterystyczne i choć nie jest to tak zauważalne na skrzypcach tu jest to samo. Ćwicz osobno. Najpierw bezdźwięczna wibracja, potem opanowany wolny ruch smyczka, a potem z ogromnym skupieniem próbuj razem. Te dwie rzeczy chyba powinny istnieć instynktownie i symultanicznie :D Wtedy odzyskasz panowanie nad całą techniką. Rozłóż to na części pierwsze i eliminuj problem w samym źródle.
Powodzenia obu życzę! :)