śr 08 sie, 2012
Nie umiem się z Tobą w pełni zgodzić Derry. Masz rację w tym co piszesz, ale musisz wziąć pod uwagę fakt, że tradycyjne metody nauki wcale pokrywają się ze słowem "lepsze". Skrzypce nie są najstarszym instrumentem i nauka oraz pedagogika w tym zakresie wciąż się rozwija. Najważniejsza powinna być radość z grania, a nie ciężkie doby spędzone na ćwiczeniach. Moim zdaniem lepiej pójść odrobinę łatwiejszą drogą i skorzystać ze zdobyczy techniki. Gdyby powstał instrument z zaznaczonymi dźwiękami, który sam się dostaraja tak jak chcemy, brałbym w ciemno. Czemu?
Należy wziąć pod uwagę, że cała muzyka (ogarnijmy tym słowem zarówno część wykonawczą jak i pedagogikę) znajduje się w jakimś kanonie. Czasem wykracza poza jego ramy bardziej, lub mniej. Weźmy teraz np. skrzypcowe A440. Niemal wszyscy tu na nim gramy, z niewielkimi wahaniami według własnych upodobań. Jakby na to nie patrzeć, ten dźwięk nie wziął się znikąd. Okazał się najprzyjemniejszy dla ucha (pomijam inne, żeby nie komplikować przekazu!). A teraz coś o pedagogice. Program nauczania skrzypiec od wielu lat nie uległ zmianie. Czy pojawiły się inne metody? Owszem. Czy wszyscy je wprowadzają? Nie. Są konserwatyści i Ci czerpiący z czasów współczesnych. I jedni, i drudzy mają trochę racji. Istotą jest, żeby tak manipulować i tak wybierać z tego co było oraz z tego co jest, żeby nauczanie wciąż się rozwijało. Wraz rozwojem pedagogiki czas nauki ulegnie skróceniu. Jaki jest sens przy upieraniu się, że progi są złe? Nie próbowałem grać z programi, ale obiecuję, że przy pierwszej okazji zrobię to. Bo jestem ciekaw, chcę poznawać. :) A może progi przyśpieszą proces nauki? Wszakże początek jest kluczowy. Jeśli od początku będziemy operować TYLKO na POPRAWNYCH dźwiękach to szybciej je zapamiętamy. Gdy później progi zostaną zdjęte, łatwiej zauważyc będzie wszystkie odstępstwa od dźwięku właściwiego. Nie mówię, że progi są najlepszym rozwiązaniem. To chyba jeszcze nie jest panaceum. Tasiemki są o tyle lepsze, że pozwalają na swobodę grania, ale jedynie naprowadzają na poprawny dźwiek. W końcu, co każdy wie, wystarczy milimetr za wysoko, nawet mniej i będzie nieczysto. Z kolei progi chociaż ograniczają swobodę, pozwalają na czyste wydobycie dźwięku. Jak już napisałem, ani tasiemki, ani progi nie są złotym środkiem. Może ktoś wymyśli, albo wymyślił elektroniczą podstrunnicę z dotykowym wyświetlaczem, któy wskazuje kolejne palce i dźwięki (nie wiem czy ogaraniecie to szaleństwo xD)? Kiedyś pewnie i tak się stanie. Jak doczekam to też wypróbuję. Najważniejsze, żeby się nie zamykać na nowe metody, tylko sprawdzać, analizować i wyciągać z nich co najlepsze.
Pozdrawiam. :)