jfk pisze:Na aukcji? Napiszesz coś więcej na temat historii tego zakupu?
Moge napisac;) Gralam pol roku na pozyczanych wiolonczelach, cala okazala sie dla mnie za duza, wiec przeszlam na 7/8. Okazuje sie,ze to wcale nie taki popularny rozmiar,dzieci najczewsciej z 3/4 przechodza od razu na cala. Mamy w Wiatrakowie taka stronke ze wszystkim, cos innego jak allegro, raczej tablica ogloszen,mozna licytowac,ale aukcje nie sa wiazace do momentu zaplacenia, sprzedajacy moze sie wycofac w kazdym momencie.Popularne to strasznie i czasem naprawde cuda za grosze mozna znalezc. Kazdy za darmo (z wyjatkiem niektorych rubryk) moze zamiescic ogloszenie. Instrumenty sie pojawiaja,ale zazwyczaj nic specjalnego. Kiedys tak przegladalam w poszukiwaniu jakis ciekawych nut i trafilam na ogloszenie z wiolonczela 7/8. Na zdjeciu wygladala niezle, miala byc staaaara, a cena byla znosna, 2000€ za komplet z futeralem, 2 smyczkami,tasma,zeby nozka nie jezdzila po podlodze i paroma drobiazgami. natychmiast dzwonilam do lutnika i nauczycielki, zeby sie poradzic, ale na oko niewiele mi mogli pomoc, radzili zaplacic zaliczke i wziasc na tydzien do wyprobowania. Umowilam sie z ludzmi na ogledziny, mieli inna oferte, wiec walka byla zacieta, musialam zaplacic cene wywolawcza. Pojechalam, zobaczylam, siadlam przy niej i sie zakochalam. Byla jak stworzona dla mnie. Ma bardzo waskie pudlo co przy moim wzroscie jest idealne, nie musze szpagatow wyczyniac i doslownie przytulic instrument;) Brzmienie mnie urzeklo, jeden smyczek idelanie mi lezal w dloni. Troche mnie martwily liczne uszkodzenia, ale wiedzialam, ze to MOJ instrument. Zaplacilam, podpisalismy kontrakt, ze w ciagu miesiaca moge go zwrocic( na co liczyl kolejny w kolejce). Wiolonczela nalezala wczesniej do dziewczyny, ktora grala na kilku innych instrumentach, na wiolonczeli zaczela jako 16-latka i bardzo szybko osiagnela spore sukcesy, po pol roku nauki wygrala konkurs dla swojego poziomu. Miala 26 lat jak zginela potracona na przejsciu dla pieszych przez pijanego kierowce
Jej rodzice rok pozniej sprzedali jej wszystkie instrumenty (akordeon, 2 wiolonczele i oboj). Wczesniej Hanneke kupila moja wiolonczele u jakiegos starszego pana, emerytowanego muzykaz Amsterdamu, ktory przenosil sie do mniejszego mieszkania i pozbywal sie w sumie kilkunastu skrzypiec, altowek i wiolonczel, ta akurat byla w rodzinie przez kilka pokolen. wedlug etykietyZbudowana jest przez Tecchlera w Rzymie w 1724, jednak w zasadzie pewne jest, ze pochodzi z innego kraju i jest falsyfikatem, choc najprawdopodobniej data sie zgadza. Niedawno wymienialam struny i w szoku jestem do tej pory, jakie ma niesamowite brzmienie. Dostalam przysiegla taksacje dla ubezpieczalni na 1500€ za wiolonczele, 200€ za smyczek paesolda i 350€ za drugi z nieczytelna sygnatura, okazuje sie, z e jak sie dobrze pryjrzec, to mozna ja odczytac, Pfretschner (czy jakos tak) z drewna pernambucco i faktycznie jest wart ok. 600€. Tak, ze zlych interesow niby nie zrobilam, nie zalowalam przez sekunde, przez 4 dni festiwalu wszedzie ja ze soba taszczylam, bo sie strasznie ludziom podobala, choc lutnicy nie sa tak entuzjastycni. Ma tyle napraw, ze jesli sie rozsypie, prawdopodobnie bedzie to juz ostatnie uszkodzenie, wiec gadam do niej, obchodze sie lepiej niz z jajkiem, glaszcze i rozpieszczam, zeby wytrzymala jak najdluzej
Hehe, instrument nie tylko z dusza, ale i barwna historia, zaluje, ze nie jestem w stanie dotrzec do poprzedniego wlasciciela, zeby sie wiecej dowiedziec