Namizawa, my się nie poznałyśmy. Próbowałam wyczaić, która osoba to Ty, ale niestety w tym roku mi się to nie udało. Jak coś Ci to powie, to ja grałam na koncercie jako pierwsza w sobotę 23 i byłam z mamą.
Co do jedzenia, to troszkę mam inne zdanie :) Fakt, że było dużo - śniadania i kolacje naprawdę były OK, ale obiady wolę przemilczeć. Chyba, że jestem strasznie wybredna...
P. Profesor była super. Ja nie miałam tyle szczęścia z ludźmi i wolnym czasem. Może przez to, że chodziłam na orkiestrę...Ale zdecydowanie było fajnie, pan nas ciągle chwalił i opowiadał kawały. :) Nad morzem byłam 2 razy i raz tylko nogi moczyłam. Ludzi poznałam raczej nie dużo, tylko tych z orkiestry mniej więcej.
Z każdym dniem kurs podobał mi się coraz bardziej. W porównaniu z kursem w Łańcucie, w Kołobrzegu jest luźniej swobodniej, nie ma tak napiętej atmosfery. Tu wszyscy się do Ciebie uśmiechają, żartują, łącznie oczywiście z profesorami :) Mimo, że z mojego opisu to być może nie wynika, to jestem strasznie zadowolona z tych kursów. Mam zamiar pojechać tam znów w przyszłym roku.
W toalecie grających nie spotkałam...