Cześć,
tutaj w sumie witam się na forum jako nowa osoba :) a dlatego że zaczęłam grę na skrzypcach w wieku...25 lat

tak tak, i uczę się od kilku (to sobie obliczcie ;) Jestem świetnym przykładem że grać, uczyć się można w każdym wieku. Faktem jest że chodziłam do szkoły muzycznej na fortepian, ale rzuciłam bo nie było to, za to gdzieś w marzeniach były skrzypce, i po prostu odważyłam się po nie sięgnąć. zaczęłam od znalezienia nauczyciela - tutaj mój głos co do innego wątku - uważam że w instrumentach smyczkowych (niekoniecznie strunowych jak gitara), ale skrzypce itp. dobry nauczyciel jest podstawą. Opinię argumentuję własnym doświadczeniem :) W skrzypcach baardzo ważny jest tzw. "aparat gry", który co jakiś czas musi być korygowany, głównie dotyczy to ręki prawej (co było dla mnie dość dużym zaskoczeniem?! jak to? To nie ta ręka co przebiera na strunach jest najważniejsza??). Ponadto nauczyciel pomaga mi różnymi dodatkowymi ćwiczeniami i metodami przejść problemy, których sama nie umiem pokonać, a bym nie wpadła jak ćwiczyć, żeby poszło do przodu.
Gram od ok.4,5 lat, wprawdzie z dużymi przerwami, z braku czasu (praca, zajęcia), więc nie mogę poświęcić tyle czasu na ćwiczenia co wymagają w szkole muzycznej. Ale na zachętę powiem że grałam już Sarabandę B., Kujawiaka Wieniawskiego, Fantazję Telemana, czy Vivaldiego koncert a - może nie idealnie (tempo, intonacja do dopracowania, interpretacja), ale na tyle że sprawia mi to ogromną przyjemność, i niedowierzanie że jeszcze kilka lat temu gdyby mi ktoś powiedział - zagrasz ten utwór, to bym popukała w czoło

Po wakacjach bierzemy za Bacha koncert podwójny, mam do rozczytania nuty i nie mogę doczekać wspólnego grania!
Czy mogę zostać skrzypkiem? - Ok, nie zagram podwójnego koncertu w Filharmonii, nie będę koncertować w wielkich salach, czy zdawać egzaminy, ale...czy naprawdę tego chcę? Nie, ponieważ nie mam ku temu predyspozycji i wolę muzykę traktować jako hobby. Czy mam czego żałować że zaczęłam tak późno? A skąd mam pewność że zaczynając w wieku lat kilku dawno bym nie rzuciła? Nie ma gwarancji. Otóż jestem szczęśliwa że wogóle zaczęłam, że mam ku temu jakieś zdolności, że gram utwory o których nigdy nie marzyłam

i polecam późno uczących się takie podejście do tematu, bez zbędnego perfekcjonizmu.
Moje rady z własnych doświadczeń - dobry nauczyciel, nauka na instrumencie akustycznym (nie elektronika na początek!) i śmiało, mimo porażek, bo czas upłynie i ani się nie obejrzycie a w repertuarze pojawi się Bach, Wieniawski, a kiedy taka muzyka zaczyna brzmieć spod palców - to chyba słowa niepotrzebne :)
Dla "starszych" są również opcje muzyki ludowej, rozrywkowej, samej podoba mi się bardzo folk (muzyka klezmerska, irlandzka), a tutaj wymogów wyższych szkół muzycznych nie ma, poza umiejętnościami, więc hulaj dusza!
Między innymi znalazłam to forum, żeby dzielić wspólne doświadczenia, jak i poznać ludzi o podobnych zainteresowaniach :) chcących nawet wspólnie muzykować.
Pozdrawiam
Kasia