Witam
Jestem Ania, weteranka
Mam 35 lat, dawno temu zaczelam SM I stopnia na fortepianie, ktora skonczylam na flecie poprzecznym, po kilku latach przerwy uznalam,z e nie ma to jak muzyka i po wojnie stulecia w domu poszlam na wychowanie muzyczne, gdzie zaczelam grac na fletach prostych, w ktorych po uszy sie zakochalam. Po dyplomie zamiast jechac na stypendium na Wegry totalnie wsiaklam w Wiatrakowie, gdzie nikt nie twierdzi, ze mozna byc na cokolwiek za starym, wiec od poltora roku gram na wiolonczeli i ponoc niezle mi idzie
W ubieglym roku dowiedzialam sie, ze mam autyzm, co bardzo wiele tlumaczy, m.in. fakt, ze jak sie na cos upre, to zapominam o calym swiecie. W chwili obecnej nie pracuje, glownie zajmuje sie tresowaniem meza i 6-letniego syna i pilnowanie, zeby mlody otrzymal odpoweidnia pomoc (ma autyzm klasyczny), co samo w sobie juz jest praca na ponad etat, ale nie narzekam. Na liscie do zrobienia w przyszlosci mam jeszcze nauczenie sie gry na oboju i harfie (nad reszta jeszcze pomysle). Od kilku miesiecy gram w orkiestrze symfonicznej i mimo stresu zwiazanego ze swiadomoscia wlasnych brakow i wyjatkowo ambitnego dyrygenta w konc nie tylko zaczelam nadarzac za reszta, ale okazalo sie, ze jestem jedyna wiolonczelistka, ktora nie ma problemow z czytaniem klucza tenorowego i wiolinowego
Nooo. to sie pochwalilam. Pisalam, ze chwialipieta jestem?