wt 23 sie, 2016
Witam serdecznie :)
Gram od pięciu lat, a że zaczęłam w wieku podeszłym, ;) to jest 21 lat, problemy z lewą ręką po prostu musiały się pojawić.
I oczywiście chodzi o ściskanie - znam rady o grze ze skrzypcami podpartymi o ścianę, odwiedzonym kciuku, świadomym rozluźnianiu, lecz i tak problem jak był, tak jest.
Przy długich czterech palcach mój kciuk jest karłem - przy grze dotyka ślimaka i niemal chowa się pod szyjkę. Próbowałam go "przestawić", ale odbiło się to na intonacji, ruchliwości i ogólnym poczuciu komfortu. Nooo i, oczywiście, dotykam kostką palca wskazującego szyjki - zwłaszcza przy grze pierwszym palcem, bez wibracji, szybkich dźwięków, dwudźwięków. Ba, dotykam, ściskam tak, że orzechy mogłabym kruszyć... To tyle w kwestii spowiedzi ;)
Nauczyciel, jako przyczynę problemów, wskazuje głowę - po prostu mierzę się z rzeczami czasem na granicy moich możliwości, stąd spięcie.
Po "sczytaniu" forum i obejrzeniu wielu, wielu filmików na YT (wszystkie po angielsku, o zgrozo...), znalazłam może nie źródło, ale jedno ze źródełek mojego problemu.
Stąd pytanie:
Czy ktoś mógłby mi łopatologicznie wyłożyć, jak mam używać ciężaru głowy do trzymania skrzypiec, nie wykorzystując lewej ręki? Jak przestawić myślenie, jak pracować nad rozluźnieniem lewej ręki? O ile da się coś w tej kwestii wyjaśnić, obawiam się, że jest to sprawa: "musisz to sama poczuć"... Gdy gram, mam wrażenie, że przez nacisk palców na podstrunnicę i nacisk smyczka muszę właśnie ręką rekompensować te siły, przez co przytrzymuję i ściskam szyjkę. Gdy próbowałam delikatniej naciskać palcami, wiadomo jaki był dźwięk. Po dwugodzinnej grze mam sztywny, obolały nadgarstek i kaca, że wiedząc, co prawdopodobnie robię źle, nie jestem w stanie sama tego problemu rozgryźć.
Pozdrawiam wszystkich amatorów, którzy późno zaczynaj grę - ja znam wasz ból :)