Jaki by podbródek i żeberko nie zastosować, to "klasyczna" pozycja jest niefizjologiczna - szyja na długi czas wygięta na bok, nienaturalnie skręcone są stawy lewego barku, łokcia i nadgarstka. Zresztą wcale ta pozycja nie jest "klasyczna". Trochę poczytałem o historii instrumentów smyczkowych i dowiedziałem się, że najpierw grano.... tak jak ja dziś gram

Pierwsze instrumenty smyczkowe powstały w Azji już w starożytności i tam zawsze grano w pozycji główką instrumentu do góry. Dopiero w Europie w średniowieczu zaczęto na mniejszych fidelach grać trzymając instrument poziomo, opierając środek a następnie dół pudła o bark lub ramię. Potem te fidele ewoluowały w lirę da braccio, potem violę da braccio (wiola ramieniowa), a na koniec Italiańcy zerżnąwszy od nas, POLAKÓW skrzypce... zaczęli na nich grać tak jak na poprzednich wiolach w dziwacznej pozycji obowiązującej do dziś.
Tak, tak, cudze chwalicie, swego nie znacie... Skrzypce powstały w POLSCE

Pierwsza wzmianka o małym instrumencie smyczkowym mającym 4 struny strojone w kwintach... pochodzi z Polski. W czasie wzmożonych kontaktów polsko - włoskich w czasach królowej Bony Włosi podpatrzyli skrzypce od Polaków, udoskonalili je (konkretnie Gasparo Bertolotti da Salo który ustanowił obowiązujący do dziś schemat budowy skrzypiec, epigoni typu Guarneri czy Stradivarius już tylko wprowadzali drobne zmiany). I chwała im za to. Lecz niesława im za to, że do naszego polskiego wynalazku rozpowszechnili nieodpowiedni sposób gry. Bo my tak głupio nie graliśmy - Martin Agricola w traktacie Musica instrumentalis deudsch z 1545 roku pisze, że Polacy grali w XVI wieku na skrzypcach w pozycji kolanowej. Ja tylko z powodów ergonomicznych i fizjologicznych nieświadomie wróciłem do źródła.
Na początku się ze mnie powszechnie śmiano, gdy ucząc się podstaw rzępoliłem fałszując. Później ktoś zauważył, że przytrzymując kolanami tłumię rezonowanie pudła - to w odpowiedzi zmajstrowałem odmianę "żeberka" do ściskania kolanami bez dotykania pudła. Gram dopiero rok, a już nikt się nie śmieje - bo choć czasem zafałszuję nie trafiając palcem we właściwe miejsce podstrunnicy, to mając lewą rękę wolną potrafię nadać strunie takie wibracje, których inni "klasyczni" ograniczeni wykrzywioną pozycją nie są w stanie wydobyć. Moja altówka gdy zechcę śpiewa i płacze, gdy zagram np. melodię do słów tego wiersza Harasymowicza który umieściłaś w swoim podpisie (muzyka Eli Adamiak), to płci pięknej miękną kolana
Jedyny problem to był dobór smyczka. Smyczki skrzypcowe i altówkowe są do tej pozycji za lekkie (czasem podskakiwały na strunach), wiolonczelowe za ciężkie, a wszystkie są dla mnie za krótkie (mam prawie 2 metry wzrostu). Dopiero niedawno na targu staroci dorwałem toporny długi i ciężki smyczek od ludowych skrzypek i ten po przeróbkach pasuje mi idealnie.
I nie tylko nie wstydzę się grania w tradycyjnej pozycji - dziś jestem z tego sposobu grania dumny

i tylko żałuję że jestem tak stary, że nie dam już rady młodszym dorównać....