Starygrzyb
Posty: 9
Rejestracja: ndz 01 lip, 2018

ndz 01 lip, 2018

Na stare lata zachciało mi się nauczyć grać na skrzypcach i altówce. Przypadkiem pierwsza była większa altówka. Ułożyłem żeberko na ramieniu, podbródek docisnąłem brodą... a to cholerstwo trzymać się nie chce. Jak tu grać lewą ręką gdy lewą ręką trzeba podtrzymywać instrument? Albo tak docisnąć brodą że kręgosłup szyjny boli. Do tego lewa ręka jest wykrzywiona w chińskie "S". Co za mędrzec wymyślił tak niewygodną niefizjologiczną pozycję gry wykrzywiającą nienaturalnie szyję i stawy lewego łokcia i nadgarstka?

Doszedłem do wniosku, że tę głupawą pozycję musieli wykombinować stulecia temu wędrowni i dworscy grajkowie nie tylko grający ale też tańcujący ze swoimi wiolami. Na tej samej zasadzie jak dziś rockmeni hasają po scenie ze swoimi elektrycznymi gitarami, choć na siedząco gra się wygodniej.

Ok., tylko czemu dziś w filharmoniach do dziś grają na skrzypcach i altówce w pozycji do hasania, choć juz grzecznie siedzą? Nie widzę innego wytłumaczenia jak bezmyślne powielanie wskazań nauczycieli, którzy też bezmyślnie powielali odwieczną głupotę.

Ja na szczęście nie miałem nauczyciela. Postanowiłem nauczyć się amatorsko grać w pozycji bardziej fizjologicznej. Na siedząco. Ślimak pod brodą, dolną część pudła ściskają uda. Instrument świetnie ufiksowany, a obie ręce wolne. Lewa ręka w pozycji fizjologicznej jak podczas gry na wiolonczeli. Mistrzem nigdy nie będę ale po roku okazjonalnego rzępolenia (gram na wielu instrumentach) gram na altówce jak inni po kilku latach ćwiczeń. I tylko patrzę że zdziwieniem na skrzypków i altowiolistów nienaturalnie wykrzywiających swe kręgosłupy i lewe ręce i tak sobie myślę - gdyby nauczyciele kazali im chodzić na rękach to by nie używali nóg? :-P

P.S. Nie dałem sobie wcisnąć niefizjologicznej pozycji też z tego powodu, że jestem lekarzem 8-)

LaMerleNoir
Posty: 6
Rejestracja: sob 23 cze, 2018

śr 11 lip, 2018

Przypuszczam, że aż taka niewygoda wynika nie wyłącznie z niefizjologicznej postawy, lecz przede wszystkim z niezbyt dobrze dobranych akcesoriów. Podbródek i żeberko należy dobrać tak, aby było wygodnie - aby nic nie kłuło, nie naciskało, ani aby szyi nie nadwyrężać. No i na początku zawsze jest ciężko, po pierwszej lekcji skrzypiec, dumna chciałam pokazać tacie, jak to nauczyłam się trzymać skrzypce, a one - siup! i jęknęły tylko przy zetknięciu z podłogą :oops: Ale też nie ma się do czego zmuszać, granie na skrzypcach czy altówce jak na wiolonczeli to w końcu żaden wstyd!

Grzybstary
Posty: 4
Rejestracja: sob 14 lip, 2018

sob 14 lip, 2018

Jaki by podbródek i żeberko nie zastosować, to "klasyczna" pozycja jest niefizjologiczna - szyja na długi czas wygięta na bok, nienaturalnie skręcone są stawy lewego barku, łokcia i nadgarstka. Zresztą wcale ta pozycja nie jest "klasyczna". Trochę poczytałem o historii instrumentów smyczkowych i dowiedziałem się, że najpierw grano.... tak jak ja dziś gram :-P
Pierwsze instrumenty smyczkowe powstały w Azji już w starożytności i tam zawsze grano w pozycji główką instrumentu do góry. Dopiero w Europie w średniowieczu zaczęto na mniejszych fidelach grać trzymając instrument poziomo, opierając środek a następnie dół pudła o bark lub ramię. Potem te fidele ewoluowały w lirę da braccio, potem violę da braccio (wiola ramieniowa), a na koniec Italiańcy zerżnąwszy od nas, POLAKÓW skrzypce... zaczęli na nich grać tak jak na poprzednich wiolach w dziwacznej pozycji obowiązującej do dziś.

Tak, tak, cudze chwalicie, swego nie znacie... Skrzypce powstały w POLSCE :!: :!: :!: Pierwsza wzmianka o małym instrumencie smyczkowym mającym 4 struny strojone w kwintach... pochodzi z Polski. W czasie wzmożonych kontaktów polsko - włoskich w czasach królowej Bony Włosi podpatrzyli skrzypce od Polaków, udoskonalili je (konkretnie Gasparo Bertolotti da Salo który ustanowił obowiązujący do dziś schemat budowy skrzypiec, epigoni typu Guarneri czy Stradivarius już tylko wprowadzali drobne zmiany). I chwała im za to. Lecz niesława im za to, że do naszego polskiego wynalazku rozpowszechnili nieodpowiedni sposób gry. Bo my tak głupio nie graliśmy - Martin Agricola w traktacie Musica instrumentalis deudsch z 1545 roku pisze, że Polacy grali w XVI wieku na skrzypcach w pozycji kolanowej. Ja tylko z powodów ergonomicznych i fizjologicznych nieświadomie wróciłem do źródła.

Na początku się ze mnie powszechnie śmiano, gdy ucząc się podstaw rzępoliłem fałszując. Później ktoś zauważył, że przytrzymując kolanami tłumię rezonowanie pudła - to w odpowiedzi zmajstrowałem odmianę "żeberka" do ściskania kolanami bez dotykania pudła. Gram dopiero rok, a już nikt się nie śmieje - bo choć czasem zafałszuję nie trafiając palcem we właściwe miejsce podstrunnicy, to mając lewą rękę wolną potrafię nadać strunie takie wibracje, których inni "klasyczni" ograniczeni wykrzywioną pozycją nie są w stanie wydobyć. Moja altówka gdy zechcę śpiewa i płacze, gdy zagram np. melodię do słów tego wiersza Harasymowicza który umieściłaś w swoim podpisie (muzyka Eli Adamiak), to płci pięknej miękną kolana ;-)

Jedyny problem to był dobór smyczka. Smyczki skrzypcowe i altówkowe są do tej pozycji za lekkie (czasem podskakiwały na strunach), wiolonczelowe za ciężkie, a wszystkie są dla mnie za krótkie (mam prawie 2 metry wzrostu). Dopiero niedawno na targu staroci dorwałem toporny długi i ciężki smyczek od ludowych skrzypek i ten po przeróbkach pasuje mi idealnie.
I nie tylko nie wstydzę się grania w tradycyjnej pozycji - dziś jestem z tego sposobu grania dumny 8-) i tylko żałuję że jestem tak stary, że nie dam już rady młodszym dorównać....

LaMerleNoir
Posty: 6
Rejestracja: sob 23 cze, 2018

sob 14 lip, 2018

Historia skrzypiec i techniki gry jest mi nawet znana. Polecam książkę "Skrzypce od A do Z", można się naprawdę wielu ciekawych rzeczy o tym instrumencie dowiedzieć i całkiem nieźle poznać tajniki ich budowy (jak na pracę nie będącą podręcznikiem lutnictwa) :-)
A jeśli chodzi o "Jesienną zadumę" to ta melodia i słowa zaczarowały mnie już od samego początku, kiedy śpiewałam w chórze, niestety ciężko jest schować melodie pośród słów.
Cóż, może kiedyś będę miała okazję Pana gry posłuchać ;-)
Pozdrawiam.

Grzybstary
Posty: 4
Rejestracja: sob 14 lip, 2018

ndz 15 lip, 2018

Ano jesienią pozwolę sobie zaprezentować Pani (i światu na youtube) jak gram... ale nie na altówce, lecz na "sazcello".
Cóż to za ustrojstwo Pani spyta, gdzież to można zobaczyć? A na razie nigdzie, bo tylko ja to mam 8-)

Wprowadzenie - mam fisia na punkcie rozmaitych brzęczydeł, rzępolę na: rozlicznych gitarach, mandolinach, mandoli, bałałajce, waldzitherze, domrze, banjo tenorowym i pięciostrunowym, bandżoli, lutni, sazie, buzuki, cytrze, gęślach, skrzypcach, altówce i wiolonczeli. Mam ponad 100 instrumentów w chałupie, w tym kilka mistrzowskich i trochę w stanie agonalnym.

I wpadłem na diabelski pomysł by z dwóch zalegających kompletnych strupów - wiolonczeli z której ostała się ino szyjka i z saza - baglamy z którego zostało tylko pudło zrobić jeden instrument - "brakujące ogniwo" między altówką a wiolonczelą. Ma toto menzurę 48 cm, jest strojone oktawę niżej niż skrzypce i generuje ciekawy dźwięk, zbliżony do altówki lecz głębszy. Altówce na grubszych strunach brakuje głębi z powodu zbyt małego pudła, wiolonczela na cieńszych strunach ma dźwięk mało nośny - a mój "sazcello" zniwelował co nieco te wady.

A ponieważ to instrument w połowie arabski, mam zamiar na nim nagrać przed ambasadą Izraela hymn izraelski (Hatikvah) przeplatany wstawkami z hymnu Autonomii Palestyńskiej i nagranie puścić na youtube. Niech się obie nacje cieszą :lol: Tylko będę musiał dobrze twarz zamaskować, by mi jakieś Hamasy czy inne Mossady z wdzięczności tego i owego nie urwały :-P

LaMerleNoir
Posty: 6
Rejestracja: sob 23 cze, 2018

ndz 05 sie, 2018

O, zgadzam się, altówka nie ma głębi, bo jest po prostu za mała. Za mała dla swojego brzmienia i między innymi to dlatego już drugi rok z rzędu odmawiam przeniesienia się do klasy altówki (co z tego, że to 20 km bliżej i mogę spokojnie dojechać pociągiem czy autobusem, nie jak na lekcje skrzypiec, gdzie niemal jedynym sposobem dojechania na miejsce jest samochód). Czego się nie robi dla sztuki i marzeń...

Czekam z niecierpliwością, aby zobaczyć (przynajmniej na filmie ;-) ) i przede wszystkim usłyszeć ów instrument.

Wróć do „Edukacja”