pn 19 kwie, 2010
Zalezy. Kupilam wiolonczele rok temu razem z 2 smyczkami. Jeden wydawal sie duzo ciezszy i wcale mi w rece nie lezal, nigdy nim nie gralam. okazalo sie, ze wage maja w sumie taka sama, tylko balans inny. Wage czuc (wlasciwie nie czuc prawie) jesli trzymasz smyczek pionowo. jesli trzymasz go poziomo, to czujesz balans. Lekki smyczek ma ciezar blizej zabki, jest super na poczatku, bo reka sie mniej meczy, jesli ja spinasz, latwo sie nim gra na wyzszych strunach, jednak z czasem upodobania sie zmieniaja. Duzo zalezy tez od strun. Na poczatku gralam na bardzo miekkich, bylo ok, ale jak wymienilam struny na twarde solowe Evah Pirazzi i wzielam sie za suite Bacha, gdzie nie ma wypros i na wszystkich strunach trzeba grac, okazalo sie, ze smyczek zaczal sie wyginac, drewno (Brasil) bylo zbyt miekkie, smyczek zbyt lekki i na C i G musialam grac bardziej silowo, zeby wydobyc ladny dzwiek. Lutnik go wyprostowal, poprawil mi drugi smyczek (skorka byla za gruba, a ja mam nietypowa budowe kciuka wiec nie lezal), w miedzyczasie dostalam na probe 8 smyczkow, o roznym balansie, w bardzo roznych cenach . W koncu sie zdecydowalam, zostawiam swojego Fretschnera (czy jakos tak), ten ciezszy, lzejszego sie pozbywam i kupie podobny, tylko lepszej jakosci (mam zarezerwowany od Roberta Reichela). Ciezszy jest bardziej uniwersalny, latwiej wydobyc ladny dzwiek w nizszych rejestrach. Dobor smyczka to kwestia indywidualna, z 8 smyczkow, ktore probowalam niektore niby jednakowo lezaly w dloni, jednak dzwiek byl zupelnie inny. Nie ma idealnego smyczka, tak jak nie ma idealnego instrumentu. Lutnik ocenia jakosc budowy, ale kazdy gra nieco inaczej i to czym jeden bedzie sie zachwycac i grac rewelacyjnie, drugiemu nie bedzie lezec. Robiac postepy z czasem zwraca sie uwage na inne rzeczy. Rok temu wazna dla mnie byla wygoda gry i latwosc wydobycia dzwiku, teraz bardziej zwracam uwage na dzwiek i mozliwosci techniczne.