Witam!
Po ostatniej "wizycie" mojego smyczka u lutnika instrument mocno stracił na brzmieniu, a przyczyną jest... włosie. Nie jest to moje subiektywne odczucie, bo posiadam nagrania robione w tym samym studio, na tych samych ustawieniach (sam tego pilnuję) i na tym samym mikrofonie (Neumann U87) więc o pomyłce raczej mowy nie ma. Lutnik zapewniał mnie o wysokiej jakości tego włosia, a ja zbytnio mu ufając nie zainteresowałem się co to jest za włosie. Uczulam koleżanki i kolegów na pochopne decyzje dot. wymiany włosia, jeśli nie wiemy skąd ono pochodzi. Po kilku konsultacjach m.in. u mojego szkolnego kolegi Roberta Loski (uznany lutnik z Gliwic) mogę polecić włosie ze spółdzielni niewidomych z Biłgoraja. Po zmianie prawie nowego włosia "no name" na biłgorajskie skrzypce zaczęły grać! Zapewniam Was, że zmiana brzmienia nie była subtelna. Była ogromna! Tak więc uważajmy na włosie :)
Pozdrawiam!
Adam