Tak sobie przed chwilą przeczytałam moje posty w tym wątku i oszołomił mnie mój własny fortepianowy entuzjazm
.
Zbliża się koniec roku, a z nim, oczywiście, egzamin z instrumentu dodatkowego, a z nim, oczywiście, lekki niepokój, by nie powiedzieć stres. Jeśli jestem strasznym kujonem i nie potrafię znieść oceny niższej niż 5, to co mi radzicie na tę chwilę?
Tzn. tak z psychologicznego punktu widzenia. Bo że trzeba cały czas ćwiczyć program, to wiem, i tak też robię. Ale bardziej chodzi mi o to, jak odnaleźć wewnętrzny spokój itp. No i jak to jest na egzaminie. Oceniają raczej z przymrużeniem oka, czy też tak bardzo zależy to od ucznia, że nie da się tego ustalić? Macie jakieś przykre doświadczenia z tym związane? Np. zapomnieliście nut, czy coś takiego... Ja zapomniałam na egzaminie skrzypcowym ostatnio, a to przecież instrument główny, dłużej ćwiczyłam, lepiej mam go opanowanego. I trochę mnie to martwi...
Ale cóż - raz się żyje.
Proszę o podtrzymanie wątku i od razu życzę wszystkim powodzenia na egzaminach końcoworocznych! Nie tylko na tych instrumentalnych. :)
Ćwiczu, ćwiczu.
Chodź, zarzępolę Ci na szczypcach duszy mojej!