czw 13 maja, 2010
Siemka ;D Nareszcie temat w którym mogę się wypowiedzieć ;P Mam to szczęście ,że znam Bałoszyce. Na kursy muzyczne do Bałoszyc jeżdżę co roku w wakacje. To fakt, że Bałoszyce są na "odludziu" ;) Powiem więcej: Bałoszyce to 2 ulice (dosłownie!) 2 sklepy, kościół, kilka bloków, domów i pałac w którym mieszkamy. Sam pałacyk jest otoczony parkiem, stadliną konną i sztucznym stawem (maleńkim).W samym pałacu jest stół do bilarda i tenisa stołowego a także jacuzzi i solarium. Pokoje są 2 3 i 4 osobowe. W każdym pokoju jest łazienka, telewizor i odtwarzacz CD. Lekcje odbywają się u wybranych profesorów co drugi dzień. Z pałacu organizowane są przejazdy bryczką (darmowe). Czasem (ale nie zo roku) organizowany jest wyjazd do pobliskiego miasta - Iławy. Przez pierwsze dni kursu robi się co chce. Chodzi na lekcje ,odpoczywa, ćwiczy, odpoczywa ćwiczy... itd ;D Organizowane są dyskoteki. W ostatnie dni kursu następuje seria koncertów w pobliskich kościołach. Uczniów typują nauczyciele u których są na kursach. Jedzenie jest pyszne. Na śniadanie i kolację jest szwedzki stół. Olbrzymi wybór i jedzenia duuuużo. Począwszy od płatków po sery, dżemy, szynki różne rodzaje pieczywa, napojów. Zwykle jeszcze oprócz szwedzkiego stołu jest jakieś "danie specjalne" np. racuchy, naleśniki, jajecznica czy parówki. Ludzie w Bałoszycach są świetni, profesorzy bardzo mili. Polecam wszystkim.
P.S. Macie jeszcze jakieś pytania to piszcie ;)