yamada
Posty: 235
Rejestracja: sob 10 kwie, 2010

sob 10 kwie, 2010

Myślę, że ten temat będzie fajny. Pośmiejemy się, pożartujemy. Przy okazji poprawimy sobie humor i powspominamy ;-)

Violinistka pisze:Każdemu pewnie się coś takiego zdarzyło ;-) Napiszcie o Waszych wtopach, pośmiać też się czasem trzeba :mrgreen: Jeśli chodzi o mnie to zrobiłam fajne show na ostatnim popisie :-P Zagrałam 6 stron Scherzo Tarantelle Wieniawskiego z pamięci i na ostatnim akordzie zahaczyłam żabką wszystkie struny (nie wiem jak to się mogło stać...). Było słychać jakby glissando-skrzypce rozstroiły się kompletnie :-/ Dostałam wielkie oklaski ale nie jestem pewna czy za sam utwór, czy za ...rozbawienie publiczności ;-)
byłam, lecz zniknęłam. życie jest podłe. rezygnuję ze wszystkiego.

lutnikirena
Lutnik
Posty: 40
Rejestracja: pn 26 kwie, 2010

ndz 02 maja, 2010

Ja wciąż pamięcią do córki występów sięgam
W drugiej klasie (8lat) pojechała na konkurs do Poznania. Wyszła na scenę, akompaniator za nią, ona się ukłoniła, akompaniator sekundę później zrobił ta\o samo, Kinga obróciła się w tym czasie i wystawiając smyczek w kierunku akompaniatora dźgnęła go siadającego w ... 4 litery domagając się szybka podania "a"....
;)
Zafascynowana grą córki zauważyłam to dopiero na nagraniu ;)
Każdego stać na lutniczy instrument
www.sobecka.com

Luuck
Posty: 5
Rejestracja: śr 05 maja, 2010

śr 05 maja, 2010

ja pamiętam swoją wpadkę na egzaminie (co prawda z fortepianu), kiedy podczas gry włączyła mi się mp3 w mojej kieszeni i zaczęła leciec muzyka ze słuchawek xD wbrew pozorom było ją słychać i to nawet wyraźnie XD

Awatar użytkownika
bielka
Posty: 18
Rejestracja: ndz 09 maja, 2010

śr 02 cze, 2010

Ja miałam kilka wpadek z koncertów. Jedna z nich: było to w trzeciej klasie podstawówki. Miałam taki mini recital przed konkursem. Oczywiście wychodzę na scenę z bananem na twarzy, zaczynam grać. W pewnym momencie tak zamachnęłam się smyczkiem że ten poleciał na ziemię. Całe szczęście, że nie w widownię. Spaliłam buraka, ale dokończyłam utwór. Następna wpadka zdarzyła się jakieś pół roku temu na koncercie z orkiestrą. Graliśmy bodajże koncert waltorniowy Straussa, a zaraz potem "Orawę" Kilara. Pod koniec koncertu waltorniowego zdałam sobie sprawę, że nie wzięłam nut do orawy w której miałam solo. Co gorsza koncert był bez żadnej przerwy i nie miałam okazji przebiegnąć do mojego futerału, który znajdował się gdzieś w salce. O tyle dobrze, że musieliśmy się poprzesiadać, a ja skorzystałam z okazji i podbiegłam do mojej przyjaciółki flecistki. Poprosiłam ją, żeby biegiem przyniosła mi te nuty. Zaczynamy orawę, a jej jeszcze nie ma, na szczęście po chwili wbiegła na scenę wręczając mi nuty. W zasadzie to ja zrobiłam jej większy przypał, bo dyrygent i cała widownia ze zdumieniem wpatrywali się na jakąś osóbkę wbiegającą na scenę z nutami. Było śmiesznie ;-)

maryvno
Posty: 78
Rejestracja: wt 04 maja, 2010

pn 07 cze, 2010

Nie wiem czy to powód do chwalenia się, raczej do wstydu, ale zawsze coś mi się przytrafia w czasie koncertów, prób, czy egzaminów. W styczniu podczas egzaminu spadło mi żeberko w czasie grania Legendy Wieniawskiego w miejscu z dwudźwiękami, a właśnie zaczynały się oktawy. Huk był wielki, bo na początku rąbneło o skrzypce, nikt nie wiedział o co chodzi, a ja musiałam grać dalej oktwki trzymając skrzypce ręką i grając oktawki ;/ Rok temu na egzaminie po zagraniu koncertu zaczęłam schodzić ze sceny, bo zapomniałam o utworze. Na szczęście nauczyciel delikatnie zasugerował mi powrót na podest :)
Najgorsze było w Ist. Mieliśmy mieć wieczorem koncert z orkiestrą i chórem Ist. w filharmonii, więc 3h wcześniej była próba generalna. Siedziałam w I skrzypcach od strony publiczności. (już pewie niektórzy domyślają się co się stało :/) Wchodziła solistka i musieliśmy się odsunąć. Jak to dzieci odsuwaliśmy się siedząc. Tylko, że zapomniałm, że scena nie jest prosta, ale ma brzeg półkola. Jedna noga mojego krzesła wychyliła się poza krawędź estrady, ja sie przechyliłam w tamtą stronę i.... na początku poleciały skrzypce, potem ja, a na mnie krzesło. Przy publiczności, orkiestrze i chórze. Do tej pory wszyscy się przestrzegają:"Tylko nie chodź tą stroną, bo kiedyś tutaj Marysia spadła..." ;/

magda989
Posty: 5
Rejestracja: pn 03 maja, 2010

ndz 13 cze, 2010

i inni mówią: "a jak już będziesz lecieć z tej sceny, to tak jak Marysia, wyciągnij ręce ze skrzypcami do góry żeby nimi o podłogę nie przywalić" :))

Awatar użytkownika
Namizawa
Posty: 644
Rejestracja: sob 10 kwie, 2010

ndz 13 cze, 2010

Ok,pierwsza wpadka koncertowa dziś zaliczona.
Postanowiłam w ostatniej chwili zmienić utwór,uznałam że znam go lepiej na pamięć i ogólnie lepiej mi idzie.Jak zwykle nie było miejsca żeby się rozegrać (graliśmy w klubie/barze),po wejściu na scenę na wszelki wypadek ustawiłam sobie nutki,ale duma kazała mi z nich nie korzystać.Po kilku chwilach uświadomiłam sobie że gram nie całkiem to co trzeba bo zapomniałam jak dokładnie leci utwór ;p Dosłownie na chwilkę przerywam żeby zacząć od początku i nagle... oklaski niby na koniec utworu i mój nieco nerwowy okrzyk "ale ja od początku zaczynam".Oczywiście salwa śmiechu na widowni,ale ja produkuję się dalej,znów z pamięci ale kolejny raz coś pokręciłam i póki nie odnalazłam się w nutach-kompletna improwizacja ;D
Jedyna pociecha że podobno nie dało się wyczuć,ale tak mówiły moje niemuzyczne koleżanki ;p
Morał z tego taki że od najbliższego weekendu idę pokonywać tremę na starówce,a co! ;)
Every time you write parallel fifths, Bach kills a kitten.

Skrzypce są nagie. Mają chude ramionka. Niezdarnie chcą się nimi
zasłonić. Płaczą ze wstydu i zimna. Dlatego. A nie, jak twierdzą recenzenci
muzyczni, żeby było piękniej. To nieprawda. Z.Herbert

Awatar użytkownika
zoom
Posty: 85
Rejestracja: sob 10 kwie, 2010

ndz 13 cze, 2010

Dobre Namizawa! ;P
I postanowienie mi się podoba!!!
Czekam na relację z ulicznego grania! Nurtuje mnie niezmiernie ten temat.

Moja wpadka - pierwszy koncert w kawiarni ;)
Grałem z dwoma innymi gitarzystami, z którymi miałem za sobą tylko jedną próbę.
Graliśmy we trójkę ten sam utwór (takie pomysły mi się nie podobają;p).
Usiadłem oczywiście troszkę za daleko, pozostawiając między mną a nimi jedno miejsce puste.
Oczywiście krótko po rozpoczęciu, nie słysząc się rozjechaliśmy się nie miłosiernie i do końca utworu próbowaliśmy się znaleźć. Wszystko było totalnie w poprzek. W końcu nastał moment zagrania ostatniego akordu i o dziwo ten jedyny punkt zagraliśmy wspólnie;p
Nie wiem, co się później działo, zawsze wydawało mi się, że ludzie zauważyli ten komizm sytuacji i to był chyba jedyny powód braw;p
SP2GIT, zapraszam do łączności! ;)

mycha_violin
Posty: 35
Rejestracja: sob 26 cze, 2010

pt 02 lip, 2010

w 1 klasie na dużej scenie grałam koncert h moll Riedinga. obróciłam się (zmaist bokiem) przodem do publiczności. W środku koncertu pomyliłam się i opuściłam skrzypce. Pani akompanatorka dalej grała a ja w końcu zagrałam ostatni dżwięk...minęło tyle lat a ciągle to pamiętam... jak to małae dziecko- czasem nie wie co robić... :oops:

Awatar użytkownika
miy
Posty: 119
Rejestracja: ndz 11 lip, 2010

pn 19 lip, 2010

To ja może wpadkę z sekcji powiem bo osobiście nie miałam takich godnych pochwalenia.
Koleżanka grała koncert, Ch.Bacha c-moll
Wszystko było pięknie, końcówka, zwolnienie, wzniosłe zakończenie, a tu nagle na ostatnim akordzie (c,g,es,c), kabum... zamiast moll to w dur skończyła, e grająć ;)
Ciekawie to dość brzmiało, nie powiem ^^
" (...) Prędkość wibracji jest sprawą osobistą i bardzo intymną "
-doc.R.Grainer

Bądźmy wyrozumiali !:x


http://www.youtube.com/watch?v=KL6qKA0pyLU&feature=related

Nodame Cantabile
Megumi-chan - Schubert, Sonata a-moll *.*

sskrzypaczkaa
Posty: 12
Rejestracja: śr 21 lip, 2010

śr 21 lip, 2010

gram na skrzypcach i mialam kiedys na przesluchaniach taka wpadke- gralam 10min utwor w polowie zaczela mi sie zsuwac gorna czesc sukienki-malej czarnej,ktora byla bez ramiaczek! ale na cale szczescie mialam pod spodem biala bleuzke;)uff. albo innym razem jak gralam z kwartetem, przed wyjsciem na scene kolezanka ,ktora nas zapowiadala i grala od razu z nami, poprosila mnie zebym wziela jej nuty, wiec wzielam,ale bylam tak zestresowana ze ... zapomnialam o wlasnym smyczku ! xD siadajac zorientowalam sie o tym ,ale na szczescie nauczyciel ktory nam ustawial krzesla przyninosl mi smyczek, to niekoniec:) po koncercie okazalo sie ze gralam smyczkiem od altowki :-D

Agugu99
Posty: 31
Rejestracja: sob 13 lis, 2010

sob 21 sty, 2012

To ja opowiem coś niecodziennego. Jakieś dwa lata temu na pewnym koncercie grałam jakiś długaśny utwór... chyba z sześć stron;) I nagle zaczęło wiać i nutki poleciały i co niesamowite zatrzymały się na nutach akompaniatora, które zleciały. Grałam dopiero pierwszą stronę, ale wraz z moim akompaniatorem dobrnęliśmy do końca :)

Awatar użytkownika
Rose
Posty: 30
Rejestracja: pn 16 sty, 2012

sob 21 sty, 2012

To ja opowiem o niedawnej wpadce z występu na konkursie. Grałam trzy utwory współczesne (domyślacie się co to za rąbanka). :mrgreen: Dwa pierwsze poszły mi dobrze i zaczęłam grać trzeci, najtrudniejszy i zarazem najbardziej efektowny. Wszystko szło OK i w połowie usłyszałam dziwny chrzęst i poczułam że dziwnie rusza mi się broda. Ale skupiłam się na graniu i dobrze zakończyłam utwór. Dopiero gdy chwilę ochłonęłam okazało się że totalnie odpadł mi podbródek. Zupełnie!!! Ale moje skrzypeczki są już po wizycie u lutnika, a na półce leży dyplom za zajęcie II miejsca ;-)

Awatar użytkownika
rzepola
Moderator
Posty: 698
Rejestracja: sob 17 kwie, 2010

sob 21 sty, 2012

Mocne xD Też mi kilka razy odpadł podbródek, ale to bardziej kwestia nieodpowiedniego trzymania instrumentu. No i nie na konkursie tylko na lekcji. Ale zdezorientowanie rozumiem ;-) .
Ćwiczu, ćwiczu.
Chodź, zarzępolę Ci na szczypcach duszy mojej!

Awatar użytkownika
sledzik
Posty: 242
Rejestracja: sob 17 kwie, 2010

sob 21 sty, 2012

Mi to tylko żeberko odpadało na lekcjach, ale znalazłam na nie sposób :) podbródek nie ma możliwości odpadnięcia w moim przypadku xD
A z moich koncertów...zdarzyło mi się w 1 kl Ist na koncercie powtórzyć fragment utworu zamiast raz to 2 razy, akompaniatorka się szybko kapnęła xD
Albo na 1 z koncertów z orkiestrą, nie ogarnęłyśmy z koleżanką, że utwór ma jeszcze 1 stronę xD no i gramy, strona się kończy i my odkładamy instrumenty (jak wszystkie altówki, bo akurat pauzy były), ale patrzymy, że orkiestra dalej gra, patrzę do 1 pulpitu, a tam jeszcze 1 strona do zagrania xD wyszło na to, ze koleżanka zaczęła szukać szybko tej strony (bo oczywiście nuty miałyśmy jako luźne kartki, niepoukładane), a ja zaczęłam grać to co widziałam z 1 pulpitu :lol: orkiestra to fajna sprawa :D
Licence to Interpret
Starring: The Viola Player - agent 000, or even less...
"My name is Player, Viola Player"

Michiko
Posty: 9
Rejestracja: czw 12 sty, 2012

sob 04 lut, 2012

Jak byłam mała, w drugiej klasie bodajże, w pierwszym stopniu byłam na konkursie w Kętrzynie. Grałam jakiś utwór z dużą ilością powtórek. Utwór się skończył, a ja trzeci raz to samo zaczęłam. ; oo Ktoś z jury się odebrał, że "to już chyba był koniec". ; dd

Awatar użytkownika
bielka
Posty: 18
Rejestracja: ndz 09 maja, 2010

czw 24 maja, 2012

Miałam wpadkę, na kolejnym koncercie z orkiestrą...
Było to w styczniu, graliśmy muzykę filmową z fortepianem. "Fortepian" który był w tamtej sali był jakimś keybordowym badziewiem. Jak się okazało był o prawie pół tonu za wysoko od a do ktorego się stroiliśmy. Dyrygent powiedział na próbie, że coś z tym zrobią, bo miałam grać solo w love story właśnie z tym pianinkiem. Po czym wchodzimy na salę, koncert się zaczyna, rozpoczynamy się stroić, koleżanka pianistka gra a, które było jeszcze gorsze od poprzedniego (wyższe). Wchodzi dyrygent. Zakomunikowałam, że painino jest prawie pół tonu wyżej, na co uzyskałam odpowiedź pod tytułem "nie szkodzi". Graliśmy love story jak nakręcana katarynka aż wreszcie przyszło solo i nie wiedziałam co mam robić...zaczęłam w panice grać te ćwierć tonu wyżej i jak na złość było nieczysto i w dodatku dyrygent grał tak cicho ze juz nic kompletnie nie słyszałam. Wibracja niczym koza...utwór się skończył a ja byłam wściekła i na dyrygenta i na siebie...
"Muzyka, cokolwiek by mówić, nie jest językiem zrozumiałym ogólnie; konieczny jest łuk słowa, by strzała dźwięku mogła wniknąć do wszystkich serc."

altowiolistkaa
Posty: 36
Rejestracja: śr 22 gru, 2010

czw 24 maja, 2012

Czyżby tym dyrygentem miał być pan Tomasz Ch. ? ;)

W tamtym roku graliśmy z orkiestrą muzykę z "Gladiatora". Na próbie generalniej moi dwaj koledzy (altowiolista i wiolonczelista) założyli się, że w trakcie ostatniego utworu zamienią się instrumentami i do końca dograją. Oczywiście wszyscy myśleli, że tego nie zrobią. Ale następuję ten ostatni utwór i nagle koledzy się zamieniają (siedzieli prawie obok siebie) i pięknie dograli cały utwór. Na nagraniach to zabawnie wygląda :)
Talent to nie jest przepis na łatwe życie ;)

Awatar użytkownika
bielka
Posty: 18
Rejestracja: ndz 09 maja, 2010

wt 05 cze, 2012

Dokładnie Tomasz Ch. :>
"Muzyka, cokolwiek by mówić, nie jest językiem zrozumiałym ogólnie; konieczny jest łuk słowa, by strzała dźwięku mogła wniknąć do wszystkich serc."

NataliaChan
Posty: 1
Rejestracja: ndz 03 sty, 2016

ndz 03 sty, 2016

Może to nie jakaś wpadka, bo chyba nikt się nie skapnął, ale w 3 kl I st podczas wielkiego upału, gdy grałam na koncercie kujawiaka Wieniawskiego ręce mi się spociły i jak grałam akordy to smyczek mi prawie wypadł i złapałam go w locie w pięść, ale szybko poprawiłam go i dograłam do końca xD

Wróć do „Repertuar”