Awatar użytkownika
SkrzypekP
Posty: 21
Rejestracja: sob 17 kwie, 2010

pn 26 kwie, 2010

subitka_

Trafiłam na ciekawy artykuł. Poczytajcie jeśli chcecie :-)


"Muzyka łagodzi obyczaje" - mawiał Arystoteles. Jeszcze więcej racji miał wczesnorenesansowy niemiecki filozof, humanista i lekarz Agrippa von Nettesheim twierdząc: "Muzyka uspokaja umysł, ułatwia wzlot myśli, a gdy trzeba, pobudza do walki". Od dawna na salach operacyjnych rozbrzmiewa muzyka, która pomaga lekarzom skoncentrować się, a pacjentom - odprężyć. Związki muzyki z medycyną są jeszcze ściślejsze i naukowo udowodnione.

Zacznijmy od tego, co już nikogo nie dziwi - od koncertu grającego w tle na sali operacyjnej. Początkowo chodziło tylko o to, by odprężyć lekarzy, dla których każda operacja to nie lada wyzwanie. Szybko okazało się jednak, że na salach, gdzie rozbrzmiewa muzyka, wykorzystuje się mniej środków znieczulających i uspokajających. Przypadek? Nauka nie zna takich przypadków. Zaczęto więc prowadzić badania w szpitalu w Bejrucie i New Heaven. Pacjentów podzielono na trzy grupy i podczas operacji odtwarzano im wybraną przez nich muzykę lub, tak zwany, biały szum (w brzmieniu podobny do szumu pustej taśmy magnetofonowej). Trzecia grupa słuchała odgłosów sali operacyjnej, które nie należą do przyjemnych (wyobraźmy sobie dźwięk wrzucania narzędzia chirurgicznego do metalowej misy, który może powodować hałas ok. 80 decybeli). Wyniki? Muzyka powodowała, że pacjentom wystarczała mniejsza dawka środków uspokajających. Inne dźwięki - neutralny biały szum i nieprzyjemne odgłosy sali - nie dawały takiego efektu.

Okazuje się jednak, że nie tylko podczas operacji muzyka wpływa pozytywnie na pacjentów. Jej działanie widać również wtedy, gdy trzeba uśmierzyć przewlekły ból. Mimo stosowania coraz nowocześniejszych farmaceutyków, jest on nadal poważnym medycznym problemem. Naukowcy z Cleveland Clinic Foundation zdecydowali się i w tym przypadku pozwolić pacjentom na słuchanie ich ulubionych utworów. Do badań wybrano 60 ochotników - chorych, którzy odczuwali ból z powodu problemów z kręgosłupem lub schorzeń reumatycznych. Części badanych pozwolono wybrać ulubione utwory, zaś grupa kontrolna nie słuchała muzyki. Wyniki zaskoczyły samych eksperymentatorów. U tych, którzy w ciągu tygodnia przez godzinę dziennie słuchali muzyki, ból był wyraźnie mniejszy. Ba! Poprawiało się ogólne samopoczucie. Pacjenci, którzy słuchali muzyki, czuli się silniejsi. Jeszcze mocniej muzyka działała na pacjentów z depresją, bo i tacy znaleźli się wśród poddanych eksperymentowi. Sam wpływ muzyki na leczenie depresji był jeszcze przedmiotem innych badań, prowadzonych przez brytyjskich naukowców.

Obecnie depresję leczy się farmaceutykami i psychoterapią. Uczeni z Londynu, po przeanalizowaniu literatury medycznej, postanowili wspomóc standardową kurację muzykoterapią. Okazało się, że leczenie jest skuteczniejsze. W artykule, opublikowanym w piśmie medycznym, naukowcy zaznaczają jednak, że warto dokładniej zbadać wpływ muzyki na leczenie depresji. Muzykoterapia nie wymaga wszak skomplikowanych przyrządów, jest łatwa i bezpieczna.

Skoro mówimy o ograniczaniu bólu: badania prowadzone na Case Western Reserve University w USA wykazały, że łagodna muzyka zmniejsza ból porodowy. Matka jest też mniej wyczerpana po urodzeniu dziecka, gdy słucha muzyki. Również poddawanie pacjentów po przeszczepie szpiku kostnego muzycznej terapii zmniejsza ich cierpienia. To z kolei wnioski płynące z badania przeprowadzonego w Centrum Medycznym University of Rochester.

Jak właściwie wpływa to, co słyszymy, na nasz umysł? Tego do końca nie wiadomo. Wiemy, że słuchanie muzyki pobudza wiele połaci mózgu. Lewa półkula bierze udział w rozpoznawaniu rytmu i wysokości dźwięków, natomiast prawa - w analizie barwy dźwięku oraz przebiegu melodii. Zdaniem prowadzących badania, muzykoterapia polega na stymulacji wydzielania endorfin - naturalnych substancji, które łagodzą ból, obniżają ciśnienie krwi, spowalniają tętno, oddech i zmniejszają zużycie tlenu. Wiadomo, że słuchanie muzyki odpręża, ułatwia zasypianie czy też poprawia refleks. Ta ostatnia z wymienionych korzyści przydała się... okulistom.

Niektórym chorobom, takim jak jaskra czy zaburzenia neurologiczne, towarzyszy stopniowe pogarszenie się pola widzenia. Jedynym sposobem, aby prześledzić postęp choroby, jest badanie na tzw. perymetrze, który wyświetla przed oczami badanego poruszający się kształt. Kiedy pacjent go zobaczy, wciska przycisk. Na wynik oprócz - rzecz jasna - stanu siatkówki, duży wpływ ma szybkość reakcji pacjenta, zwykle mniejsza u osób starszych, mniej wypoczętych lub po prostu "z gorszym refleksem". Brazylijscy okuliści wpadli więc na pomysł, by niektórym z pacjentów odtwarzać w poczekalni skrzypcową sonatę Mozarta. Pozostali kuracjusze oczekiwali na badanie w ciszy. Obie grupy składały się z pacjentów i pacjentek w takiej samej proporcji płci i w podobnym stanie klinicznym. Okazało się, że muzyka poprawiła wyniki badań, polepszając orientację. Efekt utrzymywał się około 10 minut. Czy chodziło o to, że pacjenci czekający w ciszy bardziej się denerwowali, zaś słuchający muzyki odprężali się i nie myśleli o nieprzyjemnościach? Jest to możliwe, nie sposób jednak zaprzeczyć korzystnemu wpływowi muzyki.

Takich przykładów jest więcej - dokładnie zbadanych i przeanalizowanych. Fachowe pismo neurologów "Brain" pisze na przykład o pacjentach ze świeżym udarem. Uszkodzenie tkanki nerwowej może spowodować utratę przytomności, paraliż, zaburzenia mowy, widzenia, utratę pamięci. Niezwykle ważna jest wówczas rehabilitacja, bo od tego zależy, czy i jak szybko osoba dotknięta udarem odzyska sprawność. Lekarze z uniwersyteckiego szpitala w Helsinkach części pacjentów pozwalali przez kilka godzin dziennie słuchać utworów muzycznych, druga część słuchała tzw. audiobooków, czyli książek w wydaniu dźwiękowym, trzecia grupa nie słuchała niczego. Oczywiście wszyscy poddani byli również zwykłej rehabilitacji. Okazało się, że grupa słuchająca ulubionych melodii łatwiej odzyskiwała pamięć i zdolność skupiania uwagi. Z kolei amerykańscy naukowcy zaobserwowali, że wracanie do zdrowia po operacjach choroby wieńcowej serca - czemu także towarzyszy spadek możliwości intelektualnych - przebiega szybciej pod wpływem muzyki. Do eksperymentów wybrano tym razem "Cztery pory roku" Vivaldiego, które odtwarzano podczas treningów na bieżni. Zauważono, że ćwiczenia fizyczne, którym poddano pacjentów, wyraźnie poprawiały ich nastrój. Także testy na płynność mowy wychodziły dwukrotnie lepiej tej grupie, która słuchała muzyki.

Jaki rodzaj dźwięków jest najbardziej pomocny? W ostatnim z opisywanych badań to lekarze wybrali utwory. Ale przecież nie każdy lubi muzykę klasyczną. Teraz badacze przymierzają się do oceny, jak różne rodzaje muzyki - zgodne z gustami pacjentów lub wręcz przeciwnie - wpływają na rehabilitację. Doktor Costas Karageorghis z Brunel University - który zaobserwował u zdrowych osób wzrost fizycznej wydolności organizmu przy muzyce nawet o 20 proc. - twierdzi, że niezależnie od rodzaju, kluczowe znaczenie ma tempo. Szybkie utwory dobre są do intensywnych ćwiczeń, wolniejsze do rozgrzewki i na koniec wysiłku fizycznego. Inne ciekawe doświadczenie przeprowadzono na dwóch grupach osób na uniwersytetach w Oksfordzie i włoskiej Pawii. Sprawdzano prawidłowość oddechu i układu krążenia u młodych kobiet i mężczyzn poddanych wpływowi różnych rodzajów muzyki. Część osób była wysoko wykwalifikowanymi muzykami, inni zaś nie mieli wykształcenia w tym kierunku. Wyniki były przedziwne: obie grupy pod wpływem szybszych utworów i bardziej złożonych rytmów oddychały szybciej, przyspieszało się także bicie serc. Pod tym względem wpływ techno był identyczny jak wspomnianego już wcześniej Vivaldiego. U muzyków jednak efekt był bardziej widoczny.
Skrzypce - to nieustająca walka z samym sobą i ze swoimi nawykami w dążeniu do doskonałości

ggs
Posty: 7
Rejestracja: wt 25 maja, 2010

pn 31 maja, 2010

A czy ktoś z Was wybiera się na muzykoterapię lub jest już studentem tego kierunku? Jeśli tak, proszę o parę słów na temat takich studiów :)

Wróć do „Edukacja”