Lady_Violinist pisze:No właśnie, co Wasi rodzice myślą o skrzypcach i o tym, że gracie? Moim czasem się wydaje, jakbym z choinki spadła, ale ogólnie zadowoleni i dumni są
pathra pisze:u mnie to byla inna sytuacja : moj tata gra jest pianista , gra na organach i jest organmistrzem, moja mama jest sopranem, moj brat gra na organach i fortepianie a moja siostra gra na flecie poprzecznym. takze ze mna nie bylo problemu, tyle ze chcieli mnie dac na fortepian. ale postawilam na swoim :P tylko jak przyszlo mi w pierszej gimnazjum isc do interantu to mama TROCHE sie obawiala. Ale przyzwyczaila sie i teraz jest super, wspieraja (:D) mnie i staraja sie zebym jak najszybciej szla do przodu. Jest swietnie jednym slowem :)
Dori pisze:Odgrzebuję stary wątek, bo zastanowiło mnie to, co ostatnio napisała Izahe w innym wątku, że żałuje teraz, że jako dziecko ćwiczyła tylko z własnej inicjatywy, że rodzice nie wymagali od niej regularnego ćwiczenia. Dlaczego? Jakie to ma znaczenie teraz?
Zastanawiam się po prostu jak to jest, że nauczyciel mojej córki oczekuje obecności rodzica na lekcji, żeby dbać w domu o aparat, ale ogólnie dzieci zazwyczaj chodzą na lekcje samodzielnie. Oczywiście rodzic, który uczestniczy w lekcjach bardziej pilnuje w domu nie tylko aparatu, ale i regularności ćwiczeń, bo na lekcji rozliczając dziecko z wykonanej pracy nauczyciel pośrednio rozlicza też rodzica.
Jak to wygląda kiedy rodzic jest tylko na zewnątrz tematu i kontaktuje się z rodzicami przez zeszyt? Moja córki poćwiczyła sama tylko przez 4 dni, gdy wyjechała do babci. Grała tylko raz dziennie krótką melodię. Rozczytała, ale przestawiła się tak koszmarnie, że odkręcałam to, wcale nie przesadzając ... równy miesiąc. Jutro wyjedzie ponownie na kilka dni beze mnie. Skrzypiec już jej nie dam, ale i tak się boje, że znów będzie miesiąc w plecy